Rozdział 3
Komentarze: 2
Rozdział 3
-Jesteś gotowa?!- rozległ się wrzask Edwarda.
-JUŻ!- odkrzyknęłam mu.
Jakby zabieranie ważnych rzeczy trwało minutę. Wzięłam plecak i zeszłam na dół. Nic mi nie mogło zepsuć humoru. Przynajmniej tak myślałam.Wywaliłam się na schodach i sturlałam się na dół pod same stopy mojego taty.
-Renesmee co ty wyczyniasz?
-Urządzam sobie zjazd na dupie, nie widać?- warknęłam, podnosząc się.
-Wyrażaj się. Pamiętaj co obiecałaś.
-Tak. Wybacz.
-Nie szkodzi. A teraz chodź, bo Jasper się już wkurzył.
Zachichotałam i udałam się na dwór.
-Z kim jadę? Bo chyba nie na piechtę.
-Jedziesz z Carlisle i Esme.
Uśmiechnęłam się i ruszyłam w kierunku ich samochodu. Weszłam, przywitałam się i ruszyliśmy do następnego nowego życia. Podróż zatrzymała się, gdy stanęliśmy w korku.
-Nessie.- powiedziała Esme.- Idź do nich i powiedz dlaczego stoimy. Bella nie pozwala Edwardowi czytać w myślach,więc musimy sobie jakoś radzić.
Otworzyłam drzwiczki od samochodu i ruszyłam w kierunku kabrioletu Rosalie. Nie musiałam tam włazić. Po prostu powiedziałam im i ruszyłam dalej. Następny był samochód Belli i Edwarda. Mieli otwarte okno. A do ostatniego musiałam wchodzić, bo szyby nie były uchylone i był dach. Wślizgnęłam się do środka i powiedziałam im co i jak. Podziękowali, ja podziękowałam i chciałam już wyjść, kiedy nagle Jasper mnie zatrzymał.
-Nie ruszaj się.- rozkazał mi.
Oczywiście wyglądałam jak rzeźba. Po minucie coś w nas walnęło. Alice pisnęła a ja gapiłam się w okno. Nagle coś otworzyło drzwi z mojej strony i wyciągnęło mnie na zewnątrz. Oczywiście cała rodzina wyskoczyła jak na zawołanie. Całe szczęście, że ludzie nie widzieli. Spojrzałam na porywacza.
-JACOB! Co ty sobie wyobrażasz?!- krzyczałam.
-Przyszedłem do Ciebie, nie widać.
Warknęłam i udałam się do samochodu. Jacob chciał mnie zatrzymać ale po warknięciu moich wujków i taty nie ruszył się na krok. Wreszcie ruszyliśmy dalej a ja cały czas przeklinałam w duchu na Jacoba. Może tonie były przekleństwa ale coś takiego jak: skretyniały imbecyl. Jechaliśmy tylko my ulicą. Ja, Esme i Carlisle. Bo oczywiście on jeździł strasznie wolno.
-Nie mooooożna szyyybciej?- zawyłam.
Pokręcili głową.
-O mój Boże! Spójrzcie!- krzyknęła, a oni jak na zawołanie spojrzeli w kierunku, o którym mowa.- Ślimak nas wyprzedził.
Esme zaczęła się śmiać. Potem Carlisle a ja nie widziałam w tym nic śmiesznego.
-Prooooooooszę... Szybciej!- krzyczałam ale znów pokręcił głową.- Wujek Emmet miał rację.
-A co mówił?
-Że ty po prostu nie umiesz jeździć.
Podziałało.Mój dziadek przyśpieszył, że aż Esme krzyknęła. Po minucie byliśmy pod jakimś domem. Carlisle był wkurzony i szybko wypadł z samochodu...Wziął nasze bagaże i szybko ruszył w kierunku drzwi. My za nim pobiegłyśmy oczywiście.
Wszyscy czekali w środku. Uśmiechnęli sięjak nas zobaczyli ale zaraz potem uśmiechł im zrzędł. Carlisle spojrzałna nich surowo.
-Czy coś się stało?- zapytał niewinnie Edward.
-COŚ? To było bardzo nieodpowiedzialne zachowanie! Przez was pobiłem rekord Edwarda!
Zachichotałam. Jednak szybko spoważniałam jak mój tata na mnie warknął.
-Za karę...
Zanim dokończył Edward i Alice padli na kolana i zaczęli się czołgać do Carlisle.
-Błagam, tylko nie to!- krzyczała Alice.
-Nie rób nam tego!- mówił Edward,
Znów zachichotałam. Tym razem w moje ślady poszli wszyscy oprócz wcześniej wymienionej trójki.
-Daję wam wszystkim karę na samochód! Będziecie szli na piechotę bez wykorzystywania mocy! Jasne?
Chyba zaczęli szlochać po wampirzemu lecz pokiwali głowami. Esme gdyby mogła to by się popłakała. Carlisle spojrzał na nią błagalnie jednak i ona zaczęła wampszlochać [przyp. aut. płacz wampira]. Przytuliła swoje dzieci i teraz każdy zaczął szlochać. Oprócz mnie, dziadka i mojej mamy.
-Nie do wiary, co samochód robi z wampirem z obsesją na punkcie szybkiej jazdy.- powiedziałam co ich wyraźnie rozweseliło bo zaczęli się śmiać.
Spojrzałam na Carlisle a ten spojrzał na Edwarda i Alice. Oni zaczęli tańczyć taniec radości śpiewając:
-Koniec kary! Ko-Ko-Koniec kary.
Znów chichot. Tym razem spojrzałam na moją mamę.
-Nie miałaś przypadkiem pilnować aby nie czytał w myślach?
-Możliwe ale wolałam aby wcześniej zaczęli błagać o litość.
Nagle Alice stanęła jak wryta. Ja wiedziałam o co chodzi, podobnie jak reszta rodziny.
-Co zobaczyłaś?- spytał Jasper troskliwie.
-Volturi. Idą naszym tropem. Chcą zobaczyć Nessie, skoro już fizycznie wygląda na starszą.
-Kiedy przybędą?- spytał Carlisle.
-Dzisiaj o północy, czyli za jakąś godzinę.
-Dobrze.Musimy się przygotować. Bello, nie używaj swojej mocy. Tylko w razienagłej potrzeby, gdy Jane będzie chciała użyć swojej mocy.
Pokiwała głową na znak zgody. Teraz zwrócił się do Edwarda.
-Nie czytaj w myślach dopóki nie użyję słów "Wejdźcie". Jasper zero kontrolowania emocji, chyba, że się wkurzą. Renesmee nie pyskuj. Dobrze?
Wszyscy pokiwaliśmy głowami. Usiedliśmy na kanapie i czekaliśmy kiedy zegar wybije dwunastą.
Dodaj komentarz